– Pytania o to, skąd się wzięły broszki dostaję prawie codziennie. Mówi Basia Kwiecień założycielka firmy House of April i naszej marki Pocałuj mnie w broszkę.
Otóż, jak wszystko w życiu, ta historia jest jak wiele innych, a jednak niezwykła, bo bardzo osobista.
Basia przez prawie dziesięć lat była szefową polskiego oddziału największej na świecie agencji PR. Pracowała z najsławniejszymi markami świata w Polsce i za granicą. Zarządzała wieloma ludźmi, ogromnymi budżetami i współtworzyła niepowtarzalne strategie komunikacji.
Jednak przez wiele lat pracy w korporacji w Basi rosło przekonanie o chęci zbudowania swojej własnej firmy. Pochodząca z artystycznej rodziny, po pracy oddawała się swoim pasjom – malowała, haftowała, projektowała biżuterię, spędzając wieczory z synami. Czas mijał, a w sercu narastała coraz większa potrzeba wolności. I tak, wbrew zdrowemu rozsądkowi, bez konkretnego planu – Basia zamieniła garnitur na sukienkę i rozstała się z korporacją.
Wspólnie z mężem ustalili, że jeden z jej artystycznych projektów – broszka jest najbardziej oryginalny. I tak zaczęło się wyzwanie zbudowania marki biżuteryjnej, bez znajomości tematu, branży. Uzbrojona w ogromne doświadczenie w biznesie oraz ekspertyzę budowania strategii komunikacji korporacji i marek Basia postanowiła zbudować autorską markę biżuteryjną, opartą o towarzyszenie kobietom w codziennym życiu, markę autentyczną, bez korporacyjnego zadęcia. Brzmiało świetnie!
Niestety początki nie były takie łatwe. Bez wiedzy o biżuterii, zaopatrzeniu w materiały, największym wyzwaniem było nie zrobienie broszki, ale wyprodukowanie do niej pięknego tyłu. Jak wiecie nasz tył najpierw był z mosiądzu, teraz jest z stali nierdzewnej, galwanizowany twardym złotem i grawerowany. Początki były straszne – nikt nie robił takich broszek jak my i nie było gotowych elementów. Basia stworzyła projekt, pojechała do Azji szukać wykonawców. I przez pierwszy rok wszystko szło po myśli, niestety z dnia na dzień kontakt z dostawcą się urwał, a firma została kompletnie na lodzie. Sytuacja była podbramkowa, zbliżały się święta i firmie groziło zamknięcie ponieważ nie było co sprzedawać – bez tyłów nie ma przecież broszek!
Na szczęście w tym czasie Basia zaczęła współpracować z Anią, a Ania jest mistrzynią załatwiania rzeczy niemożliwych. Znalazła wykonawcę naszych tyłów w Polsce, szlifiera, grawera i wreszcie najlepszą galwanizatornię. I tak z sytuacji bliskiej zamknięciu firmy w efekcie broszki dostały jeszcze ładniejsze tyły, a w dodatku robione w Polsce. Święta zostały uratowane!
Dzięki posiadaniu manufaktury pozłacanych tyłów w Polsce znacznie skrócił się łańcuch dostaw. Basia mogła skupić się na projektowaniu nowych kolekcji i wytyczaniu kierunku rozwoju dla marki. Tak powstała kolekcja COURAGE, która nie tylko ma być wyrazem poparcia dla praw kobiet, ale też wyrazem hołdu dla niezliczonej ilość bezimiennych pań, które w przeszłości walczyły o to byśmy my mogły dziś cieszyć się wolnością.
Przez 5 lat marka rośnie, towarzyszy Wam. Przez ten czas Basia stworzyła nie tylko markę biżuterii, ale starała się zawsze znaleźć czas na to by dzielić się swoim doświadczeniem. Występuje często na konferencjach kobiecych.
Dziś, po miesiącach lockdownu, marka Pocałuj mnie w broszkę znów staje przed wyzwaniem. Basia ma głowę pełną pomysłów i strategii. Już niedługo rozpocznie się nowy rozdział w życiu firmy, ale to już zupełnie inna historia…